Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 13.11.2019
Kategoria: Obyczaj,
romans
Ocena: 1/6
Niebezpieczni mężczyźni, mafia i zło, które czyha za każdym rogiem.Dwudziestoczteroletnia Viviana Thomson pracuje w luksusowym sklepie z odzieżą męską. Pewnego dnia dowiaduje się, że jeden z klientów otrzymał inne garnitury, niż te, które zamawiał, a teraz domaga się, by osobiście dostarczono mu właściwe. Mimo że Viviana nie jest odpowiedzialna za tę pomyłkę, zgadza się pojechać do domu mężczyzny.Rhys Miller jest szanowanym i niezwykle przystojnym milionerem. Lubi, gdy wszystko idzie po jego myśli, i stara się wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję, żeby ugrać coś, na czym mu zależy. Dostarczenie niewłaściwego zamówienia pozwala mu więc wprowadzić w życie plan, który zaczął sobie układać jakiś czas temu. Kiedy w swoim domu widzi Vivianę, ma już pewność, że podjął właściwą decyzję.Dziewczyna nie ma pojęcia o tym, że właśnie trafiła prosto do jaskini lwa.Rhys to pierwsza część serii „Synowie Zemsty” o mafijnej rodzinie Valenti. Bohaterowie tej powieści zmagają się z piętnem przeszłości i skrywają wiele tajemnic.
Nastała jakaś cholerna
moda na wydawanie opowiadań z Wattpada, czyż nie? Ja swego czasu z tym portalem
miałam też styczność, aczkolwiek nie lubię braku kontroli nad tekstem — nie
można go tam poprawnie wyjustować, zjada akapity i ogólnie w odbiorze tekst jest
zwyczajnie nieestetyczny. Ale! Nie o tym miało być.
Wydawnictwa sięgają po
historie, nad którymi blogerki i czytelniczki pieją z zachwytu, podczas gdy w
rzeczywistości takie historie powinny na wieki wieków pozostać w szufladzie.
Wiadomo, każdy może pisać. Tylko nie każdy potrafi, niestety. I nawet wybitny
redaktor, który stanie na rzęsach, niekiedy może tylko usiąść i załamać ręce.
Jak to się mawia, z pustego i Salomon nie naleje.
Niestety, historia
zaprezentowana przez panią Siepielską kojarzy mi się z kiczem w pełnej krasie.
Po pierwsze, wattpadowe historyjki mają to do siebie, że akcja bardzo często
dzieje się w Stanach. Dlaczego? Nie wiem. Ale autorka w żaden sposób nie daje
nam odczuć, że faktycznie jesteśmy za granicą. Polskie powiedzonka i zachowania
wyrwane z naszego podwórka tak bardzo przecież pasują do wszystkiego. No,
cholernie. Jak pięść do nosa.
Autorka nie wykonała
najmniejszego researchu w związku z osadzeniem historii na innym kontynencie. Ale,
co zabawne, nie mam pojęcia w jakim mieście rozgrywa się akcja. Nie wiem, czy
było gdzieś o tym wspomniane, a ja to przeoczyłam, czy autorka nie uraczyła nas
nawet tym.
Świat przedstawiony leży
i kwiczy gdzieś w kącie zapomniany, bo autorka nie umie w zgrabne opisy
czegokolwiek. Jakiekolwiek przedstawione miejsca są okraszone jakże prostymi
słowami „wielkie”, „luksusowe” itp. W ogóle styl autorki jest bardzo toporny w
odbiorze. Czytając „Rhysa” miałam nieodparte wrażenie, że czytam nastoletnie
dyrdymały. W świecie wykreowanym przez autorkę nie ma wiele logiki, a
bohaterowie są papierowi i tak płytcy, że aż zgrzytałam zębami podczas lektury.
Postać Viviany jest do
bólu nudna. Laska daje się tłamsić, nie zadaje pytań, zachowuje się jak kukła.
Mało co ją zaskakuje, nie mogłam poczuć jej emocji, a historia jest pisana
narracją pierwszoosobową, więc powinnam była mieć dość głęboki wgląd w jej
psychikę.
Tytułowy Rhys Miller to
oczywiście do bólu bogaty snob, który uważa, że cały świat mu się należy.
Momentami zachowywał się jak prześladowca Viviany, bo gdziekolwiek pojawiła się
dziewczyna, tam magicznie zaraz był i on. W ogóle ich relacja była w tej
książce bardzo mdło przedstawiona. Zapewne to za sprawą słabego warsztatu
autorki, ale nie czułam ognia między nimi, żadnej chemii. Zresztą, trudno czuć
coś, kiedy akcja pędzi niczym Shinkansen — rozdziały do długich nie należały i
nim cokolwiek się zaczęło to nagle był przeskok do innej sceny.
Wątek mafijny? No chyba
zwiał ze stron, bo go nie zauważyłam. W sensie, coś tam było przebąkiwane o
interesach i momentami mogłoby być mrocznie, ale oczywiście wszystko trafił
szlag i poszło w zapomnienie jak świat przedstawiony, przy ilości słabych,
nudnych scen napchanych do tej książki.
Jeśli z tej
pseudo-recenzji wyczuwacie sporo złości, to luz, macie rację. Jestem zła. Ta
historia gdzieś tam ma jakiś potencjał, ale wymagałaby sporo dopracowania. Bo w
tym momencie to wygląda tak, jakby to, co autorka publikowała na Wattpadzie
zostało puszczone na papierze, bez większych poprawek.
Sylwetki bohaterów nie są
wyraziste, brakuje im głębi, autorka powinna się trzy razy zastanowić nad
światem, w którym umieszcza swoich bohaterów i dokładnie go przeanalizować,
żeby nadać temu wszystkiemu realizmowi. Brakuje również równowagi w tej
powieści — mamy oczywiście strony wypełnione romansem (bez krztyny emocji), a
wszystko inne zeszło na dalszy plan. A szkoda. Miałam wrażenie, że pani
Siepielska wątku mafijnego potrzebowała tylko po to, żeby jakoś spiknąć ze sobą
dwójkę bohaterów, żeby mieć faceta, który taki zły i niedobry. Potem to wszystko
oczywiście się rozmyło, zabrakło konsekwencji w prowadzeniu historii.
Ach, zapomniałam
wspomnieć o babci Viviany. Początkowo wydawała się najfajniejszą postacią w tej
historii. Ale potem zamieniła się w nimfomankę i z zabawnej stała się żenująca.
Jak można się domyśleć,
nie polecam.
Nie planuje jej czytać, a raczej będę unikać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
W moim odczuciu dużo nie stracisz. ;)
UsuńNie będę ściągać po tę książkę.
OdpowiedzUsuńNo nie dziwię się. ;)
UsuńNie mam zamiaru po nią sięgać
OdpowiedzUsuńRozumiem. :)
UsuńOj, chyba niedokładnie czytała Pani "Rhysa". Miejsce akcji podane jest conajmniej trzykrotnie. Bohaterka nie jest uległą panienką, została po prostu wciągnięta w dość niewygodny świat. To i tak cud, że nie mdleje co kilka stron. Książka została mi polecona przez koleżankę i przeczytałam ją, choć zazwyczaj nie jest to literatura, którą się zajmuję. Nie narzekam na tę historię, ponieważ jest dobrą, lekką lekturą. W sam raz by odpocząć od czasem pisanych na siłę, filozoficznych dywagacji.
OdpowiedzUsuńMoże i mi to umknęło, a mogło bo niektóre zdania przeskakiwałam. A robiłam tak, bo książka mnie męczyła. Mnie ona nie podeszła. Nie znaczy to, że komuś innemu nie musi się spodobać. Gusta są różne, ja od książek jakiegoś poziomu wymagam, ot co. Ta tego, w moim odczuciu nie prezentowała.
UsuńCzytałam do tej pory 3 podobne ksiązki. I to mi wystarczy, żeby trzymać się od tej pozycji z daleka, bo doskonale wiem, że moja ocena byłaby identyczna. Nawet jeśli chcę sięgnąć po typowy odmóżdżacz, to jednak wolę, żeby przedstawiał sobą jakąkolwiek wartość pod względem literackim.
OdpowiedzUsuńO kurcze, zmiażdżyłas te książkę
OdpowiedzUsuń