Dzisiaj zapraszam was na krótki wpis
okołoksiążkowy.
Jak widać po recenzjach na moim blogu —
kocham czytać kryminały. Uwielbiam zagadki i tajemnice otaczające bohaterów.
Dobrze skonstruowany kryminał to taki, który nie tylko pozwala nam odkrywać
stopniowo motywy bohaterów i małymi krokami docierać do mordercy, ale również
jest świetnie skonstruowany na płaszczyźnie obyczajowej. Bo wiadomo, kryminał
to nie tylko trupy, to też bohaterowie, których życie przyjdzie na bliżej
poznać. Lubię przeplatanie się wątków kryminalnych z obyczajowymi, doceniam
kiedy autor tak skonstruuje historię, że po jej zakończeniu nie tylko bohaterowie
są sponiewierani. Lubię ten dreszczyk niepewności przy przewracaniu kolejnej
strony. I mogłabym czytać takie książki na okrągło, ale…
Nie polskie tytuły. Zapewne, zaraz ktoś sobie
pomyśli — boże, co ona gada, przecież tyle ich przeczytała!
Ano, przeczytałam i zdałam sobie sprawę z
jednego — Polska może i kryminałem stoi, ale dla mnie w większości… marnym. Zaraz
ktoś się odpali, bo jakiś czas temu sama się chwaliłam, że kryminał piszę. I
kiedyś tam planuję go wydać. I jak ja tak mogę o innych pisać. Ano, mogę.
Nie będę tutaj przytaczać konkretnych
nazwisk, bo to nie wypada, ale mam wrażenie, że wielu autorów tego gatunku jest
sztucznie wypromowanych. Wysokie oceny to tylko sztuczna otoczka mająca
przyciągać czytelników, ponieważ kryminał to gatunek, który miewa się naprawdę
dobrze. Na pewno wielu osobom książki się podobają, ale ja za każdym razem je odkładałam,
większości nie dokończyłam i o nich na blogu nie wspominałam, bo i po co? Byłam
tylko zła na siebie, bo kolejny raz uwierzyłam dobrym recenzjom. I kolejny. I
kolejny.
Wielu autorów ma bardzo niedopracowany
warsztat. Bohaterowie są papierowi, protagonista to człowiek z bagażem
doświadczeń i alkoholik — sztampa. Zamiast przekazywać emocje, autorzy zalewają
mnie morzem ekspozycji, narzucają mi jak mam postrzegać konkretnego bohatera,
nie dają możliwości doświadczania świata przez biedne opisy, albo odwrotnie —pozbawiają
mnie chęci czytania przez zbyt rozległe opisy wrzucone w niewłaściwym momencie,
rozwlekają akcję, by tylko nabijać strony, nie umieją tworzyć napięcia i próbują
nadrabiać marnymi cliffhangerami. A co najgorsze — wielu autorów nawet nie
rozwija swojego warsztatu wraz z kolejnymi książkami. Dzięki dobrej promocji żyją w złudnym przeświadczeniu, że potrafią pisać.
Nie zrozumcie mnie źle — nie wszyscy
polscy pisarze kryminałów są słabi. Cały czas szanuję Piotra Górskiego, czy
Marka Stelara. Doceniam i kibicuje również młodej Małgorzacie Radtke. Ich
książki będę polecać. Zakładając bloga chciałam promować polskich autorów — bo
uważam, że tak należy, że warto, a szczególnie teraz, w dobie pandemii. I dalej
będę ich czytać, oczywiście, ale polskim kryminałom muszę podziękować, chociaż
zapewne będę jeszcze czytać te, co już kupiłam i czekają na regale. Bo szkoda
wydanej kasy. Pozostaje mi mieć nadzieję, że nie wszystkie mnie totalnie
rozczarują. Oczywiście wiem też, że ten problem z pewnością nie dotyczy wyłącznie kryminałów. Może być, że jak przerzucę się na inne gatunki to spotka mnie podobne rozczarowanie. ;)
P.S I tak, zanim ktoś mi zarzuci arogancję — mam świadomość, że powieść, którą sama tworzę też może być różnie odebrana, ba! Mogę nawet nie znaleźć dla niej wydawcy. ;) Nie wykluczam takiego scenariusza, ale miałam potrzebę powiedzieć swoje zdanie — ot co.
Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że ja jeśli chodzi o kryminały to czytam głównie zagranicznych autorów i polskich, ale mniej znanych. Jeszcze się nie zebrałam, by przeczytać Bondę czy Mroza.
OdpowiedzUsuńKażdy ma prawo mieć swoje zdanie i je wyrazić. Oczywiście wszystko zależy w jakim tonie ktoś je przedstawia, ale ty zrobiłaś to w kulturalny sposób argumentując, więc raczej nikt nie powinien cię za to krytykować czy obrażać.
Książki jak narkotyk
Ja na pewno też w kwestii kryminałów będę częściej sięgać po zagranicznych autorów. ;) A z polskich? No na pewno mi się mocno przejedli, ale są tacy do których będę wracać. :)
UsuńCzytał sporo kryminałów, ale szczerze jest ich za dużo. Teraz każda książka, która ma w sobie mini intrygę nazywana jest kryminałem, bo tak jest modnie i to się sprzedaje. Wiele reklamowanych głośno tytułów strasznie mnie rozczarowało, a nawet zmęczyło. Niektórzy autorzy piszą też za dużo, a inni takie cegły, że w połowie stają się nudne. Podobnie komedie kryminalne, które wcale nie są śmieszne. Powtarzające się fabuły. Moim zdaniem to się tyczy nie tylko w polskiej sferze, ale i zagranicznej. Ostatnio przeczytałam dwa thrillery, które mega ze mnie wyssały życie i o których pomyślałam po zakończeniu lektury, serio to te, które tak wszyscy zachwalają i reklamują... Zresztą podobnie jest z obyczajówkami czy powieściami historycznymi, jest ich teraz tak dużo, że ciężko wyłowić te naprawdę dobre z tych słabych i przeciętnych.
OdpowiedzUsuń