Barliona. Wirtualny świat pełen potworów, walk, przygód, tajemnic i graczy spragnionych tego, co w prawdziwym życiu niedostępne: elfów i magii, krasnoludów i gnomów, smoków i księżniczek oraz niezapomnianych konfrontacji.
Gracze Barliony pozostają online całymi miesiącami; zamknięci w podtrzymujących funkcje życiowe kapsułach, nie wracają do realu, ścigając się z innymi w levelowaniu postaci i zdobywaniu kolejnych osiągnięć. W Barlionie prawie wszystko jest dozwolone, a gracze nie odczuwają bólu i cierpienia. Tak działają filtry doznań: każdy cios, potknięcie, rana odbierane są przez graczy tak, jakby rozgrywały się na ekranie monitora: zupełnie bez bólu.
Ale od każdej zasady są wyjątki. Istnieje grupa graczy, dla których Barliona zamieniła się w piekło. To przestępcy, zesłani tam w ramach odbywania kary – ich filtry doznań są wyłączone. Odczuwają wszystko tak, jak w najprawdziwszym realu.
Główny bohater został skazany na osiem lat więzienia za nieumyślnie popełnione przestępstwo. W ramach kary osadzono go w jednej z barliońskich kopalni i przydzielono mu postać Szamana, jedną z najmniej popularnych klas. Ma wyzerowane statystyki. Nie zna reguł dotyczączych życia więźniów – ich świat w Barlionie wygląda zgoła inaczej niż świat wolnych graczy.
Czy uda mu się przetrwać? Czy poradzi sobie z panującymi w wirtualnych więzieniach złem i przemocą? O tym przeczytacie w bestsellerowej powieści LitRPG Wasilija Machanienki.
Dziś przychodzę do was z recenzją książki
z gatunku, którego kompletnie nie znam i w ogóle, wydawałoby się, że bardzo mi
z nim nie po drodze. Albo nie, wróć. Gatunek znam, bo w gry zdarza mi się grać,
ale w literaturze?
Mowa o LitRPG, czyli literatura RPG. Jakoś
fanką RPG nie byłam i raczej nie będę, ale o dziwo po książkę sięgnęłam.
Wygrała tutaj zwykła ciekawość. A opis książki tylko ją podsycał.
I wiecie co? To było całkiem przyjemne
kilka godzin! Naprawdę.
Świat o grze komputerowej, który
przedstawił nam autor jest niezwykle rozbudowany. A w pierwszym tomie poznajemy
tak naprawdę jego zalążek, bo główny bohater jest zmuszony pracować w kopalni.
Dla Machana gra nie jest pierwszyzną, ale pierwszy raz wylądował w miejscu,
którego nie zna, więc razem z nim poznajemy specyfikację gry i jej zasady. I to
jest super, serio.
Początkowo może wydawać się nieco nudno —
bohater chodzi, zbiera, leveluje, ale autor wszystko przedstawił w tak
przystępny sposób, że czytanie podobnych poczynań przez znaczną część książki
było dla mnie po prostu… relaksujące? A narracja pierwszoosobowa w punkt, bo
dzięki temu łatwiej poznać świat.
Swoją drogą, główny bohater, Machan
potrafi skraść serce. Jest dobrodusznym człowiekiem i chociaż rozum
niejednokrotnie podpowiada mu, co będzie lepsze, to często kieruje się sercem.
Do tego jest bystry i inteligentny, dzięki czemu szybko zaczyna się wyróżniać
na tle innych postaci. Mocno mu kibicowałam w jego dążeniach do wydostania się
z kopalni.
Tytuł książki „Początek” dobrze oddaje jej
zawartość — nie mamy tutaj do czynienia z zawrotną akcją, tylko przez znaczną
część powieści poznajemy świat. Uczymy się jego zasad, wczuwamy się w klimat.
Charyzmatyczny główny bohater na pewno to ułatwia, aczkolwiek jeśli miałabym
się do czegoś przyczepić to dialogi. Niektóre z nich były bardzo sztywne,
drewniane. I czasem zabrakło lepszych opisów, momentami było zbyt… sucho? Miałam
wrażenie, że autor mógłby momentami mniej miejsca poświęcić na informowanie o
kolejnych postępach, bo ja i tak tego nie pamiętałam, ale to już takie
czepianie się.
Podsumowując — książka na pewno inna,
oryginalna. Fajnie się czytało i jestem realnie zainteresowana, co teraz czeka
Machana. Tak samo jak chcę poznać resztę świata Barliony. A skoro mam dwa
kolejne tomy w zapasie, to na pewno ich recenzje też się u mnie pojawią!
Wydawnictwo: Insignis
Media
Data wydania: 20.06.2018
Kategoria: Fantastyka,
fantasy
Ocena: 5/6
Wiem, komu na pewno ta książka przypadnie do gustu.
OdpowiedzUsuńNie widziałam, że jest taki gatunek literacki, ale z grami mi tak średnio po drodze.
OdpowiedzUsuń