Helen Hoang "Test na miłość"

 


Cześć i czołem!

Znowu mnie nie było, wiem. Niestety, ostatnio moje zdrowie mi nie dopisuje, a dodatkowo ta zima daje mi się we znaki. Nie zamierzam nic obiecywać, bo to raczej nie ma sensu. ;)

Dziś przychodzę do was z niedługą recenzją książki od autorki, którą już znam. Z okazji walentynek tknęło mnie na przeczytanie czegoś lżejszego, więc sięgnęłam po Helen Hoang, której pierwsza książka "Więcej niż pocałunek" pozostawiła po sobie miłe wspomnienie. 

Ta książka nie była tak bardzo przyjemną odskocznią. Czytało się szybko, nie mogłam powiedzieć, że się nudzę. ALE. 

Zacznę od krótkiego zarysu fabuły: Wszystko zaczyna się w Wietnamie, gdzie młoda dziewczyna, Esme, pracująca jako sprzątaczka w jakimś biurowcu spotyka kobietę, będącą matką Khaia - chłopaka cierpiącego na autyzm. I wyskakuje do niej z propozycją, by ta została żoną jej syna. Brzmi absurdalnie? No, trochę. Druga kwestia jest taka, że Esme by w ogóle poznać Khaia musi przenieść się do Ameryki i ma jakieś dwa miesiące, żeby w ogóle go uwieść i w sobie rozkochać. Esme wiedziona myślą, by zapewnić sobie lepszą przyszłość zgadza się. W Wietnamie jest zmuszona jednak zostawić rodzinę, w tym małą córeczkę. 

Kiedy akcja przenosi się do Ameryki to w sumie zaczynają się dla mnie pierwsze zgrzyty. Esme pochodzi z zupełnie innego świata, ale to nie przeszkadza jej być zbyt śmiałą i wręcz zbyt pewną siebie - panoszy się po domu Khaia, roi co chce, w ogóle nie przejmuje się, że jest obca. To mi nie leżało. Jej kreacja była dla mnie niespójna, miałam wrażenie, że Esme jest taką glinianą kukiełką, którą autorka sobie wpasowuje w sceny jak jej się podoba. Khai na jej tle wypadł nieco lepiej, ale też bez szału. Miałam wrażenie, że autyzm to tylko takie puste określenie, chociaż na pewno autorka lepiej sobie poradziła z tworzeniem jego psychiki. 

Relacja między tą dwójką była dla mnie płytka i na przestrzeni przeszło trzystu stron nie mogłam poczuć ich chemii. Miałam wrażenie, że uczucie się między nimi nie rodzi, ponieważ to na czym najwięcej się autorka skupiła to na ich fizyczności. Khai gapił się na Esme i prawie się ślinił za każdym razem, Esme to samo. Oczywiście oboje obrzydliwie piękni i idealni dla siebie. Trochę za dużo cukru w tym było a za mało głębszego podejścia do tematu. 

Cała ta historia miała potencjał - ciekawa byłam, jak rozwinie się wątek córeczki Esme, ponieważ dziewczyna zataiła przed Khaiem prawdę o jej istnieniu. Liczyłam na fajny plot twist, a dostałam prostą historię bez większej głębi, bez większego znaczenia. Chociaż cała historia działa się na przestrzeni dwóch miesięcy, to Esme zdążyła w tym czasie iść do szkoły, starała się o stypendium, szukała swojego biologicznego ojca, i chociaż nie wszystko poszło po jej myśli, to słodkie, cukierkowe zakończenie skojarzyło mi się z bajką dla małych dziewczynek. 

"Więcej niż pocałunek" było zdecydowanie lepszym tytułem. "Test na miłość" to taka infantylna historyjka od początku do bólu przewidywalna. Szybko przeczytałam i równie szybko zapomnę. 


Wydawnictwo: Muza

Data wydania: 25/03/2020

Kategoria: Romans, obyczaj

Ocena: 2/6

Komentarze

  1. Czasami sięgam po tego typu książki, więc może kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak masz ochotę na coś bardzo lekkiego to może trafić w twój gust. :)

      Usuń
  2. Mnie się ta książka bardzo podobała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa zmiana szablonu. Co do książki, to kiedyś chciałam ją przeczytać, ale już dawno mi przeszło. Twoja recenzja też nie zachęca, więc tylko oszczędziłam sobie czasu.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to najgorsza książka jaką czytałam, ale szału nie zrobiła. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz