Polscy pisarze, którym powiedziałam "Nie" || Część 1


Dzisiaj przychodzę do was z dosyć nietypowym wpisem. Niektórzy mogą się na mnie za niego obrazić, bo pojawią się tutaj nazwiska, które wśród książkocholików są dosyć znane i lubiane. Od razu zaznaczam, że przeczytałam MINIMUM jedną książkę danego autora i w niektórych przypadkach to mi wystarczyło, żebym nie chciała więcej z danym pisarzem mieć do czynienia. Ach, oceniam wyłącznie samą twórczość, więc do samych osób nic nie mam i mam nadzieję,że nikt tutaj nie potraktuje tego wpisu, jako jakiegoś ataku na poniższych autorów.




KATARZYNA BONDA – Pochłaniacz


Kiedy zaczynałam swoją przygodę z kryminałami, nazwisko tej autorki przewijało się tak często na portalach i w księgarniach, że nie szło o niej nie usłyszeć. Podobno królowa polskiego kryminału. Podobno, bo patrząc na niskie oceny jej powieści, śmiem w to wątpić.
Styl tej autorki jest bardzo toporny. Czytając „Pochłaniacza” miałam wrażenie, że pani Bonda chce nam przekażać dosłownie wszystko. Począwszy od zawiłych relacji, po historie każdego bohatera, kończąc na nic nie wnoszących do fabuły opisach miejsc. Za duż wątów, akcja wlecze się jak flaki z olejem. A do tego dodajmy mnogość postaci — powstaje kogiel mogiel. Książkę męczyłam niebywale, było to przeszło dwa lata temu, a mimo to niesmak pozostał i do tej pory unikam tej autorki. Ta powieść mnie znużyła i gdyby ktoś chciał wiedzieć, jak NIE PISAĆ kryminałów, to właśnie tak, jak robi to pani Bonda.


Katarzyna Puzyńska – Pierwsze sześć tomów cyklu o Lipowie


Z początku ten cykl nawet mi się podobał. Tak do trzeciego tomu. Potem już była równia pochyła. Autorka, tak jej imienniczka wrzuca nam sporo postaci, dorzuca trochę wątków kryminalnych i obyczajowych i z tej zupy wychodzą takie powieści. Im dalej tym gorzej — z czasem miałam wrażenie, że autorka rozmieniła się na drobne. Ciągnie ten cykl, bo się sprzedaje, a to, że kryminał ustąpił miejsca błazenadzie niczym z telenoweli? Robiłam również podejście do siódmego tomu, ale nie dałam już rady. Autorka żongluje swoimi postaciami jak chce, kompletnie nie trzymając się ich pierwotnych charakterów. Ich zachowania są często irracjoalne, przez co bohaterowie tracą na autentyczności. Pomysły miewała niezgorsze, ale ich wykonanie było słabe. Poza tym, jestem zdania, że jeśli ktoś nie umie zamknąć ciekawej kryminalnej historii w trzystu stronach, to znaczy, że raczej nie wie jak się buduje napięcie. To samo zresztą tyczyło się pani Bondy. Obie autorki piszą tomiszcza, w których akcja zwyczajnie się wlecze, a mnogość wątków nie pomaga tylko irytuje. Bo zamiast się skupić na tym, co najważniejsze, czyli rozwiązaniu zagadki „Kto i dlaczego zabił?” poznajemy kolejną szeroką hisotorię, kolejnego nic nieznaczącego bohatera. Nie zrozumcie mnie źle — lubię wątki obyczajowe, ale jak mają znaczenie dla fabuły! Zapchajdziurom mówię stanowcze „nie!”.


Remigiusz Mróz – Pierwsze trzy tomy cyklu z komisarzem Forstem, Hasztag.


No, to nazwisko już z pewnością każdy zna. Nie ma chyba drugiego piarza w Polsce, który byłby tak płodny, jak pan Mróz. I powiem wam szczerze, że ilość książek, które wydaje aż mnie przeraża. I z pewnością też wcale nie zachęca do zakupu. To jest autor, którego samo nazwisko mnie irytuje. W porównaniu do pań, pisze nienajgorzej, ma całkiem przystępny styl, a pomysły też są całkiem dobre. Tylko mam wrażenie, że w tym szale pisania zapomniał, że tworzenie książki to coś więcej niż klepanie w klawiaturę. Głupoty i absurdy, które pojawiają się w jego powieściach mogłyby przejść w fantastyce, ale nie w książkach, których akcja ma miejsce na naszym podwórku! Jakieś intrygi, ucieczki, spiski! A postacie nudne i nijakie. Zwyczajnie oklepane. Mam tu, oczywiście, na myśli komisarza Frosta. Walczący z nałogiem, gburowaty. Poza tym, motywy bohaterów w żadnej z książek nie były dla nie przekonujące, a niekiedy zachowania bohaterów aż śmieszne! Przykład: ojciec porwanej córki, który ma przecież mozliwości, bo jest cholernym policjantem wszystko zawierza człowiekowi, który do tej pory za bardzo się nie wykazał w prowadzonej sprawie. I jeszcze zwleka ze wszystkim, a jego córka jest torturowana i gwałcona w tym czasie. Sick! No cóż, podziękowałam panu Mrozowi. Potem jednak chciałam daćmu drugą szansę i sięgnęłam po Hashtag. Ta książka utwierdziła mnie wyłącznie w przekonaniu, że nie warto wydawać na powieści tego autora złamanego grosza. Książka byla okrutnie nudna, akcji było tyle, co ot napłakał, a ten co śmiał ją nazwać kryminałem i thrillerem (!) powinien zostać zlinczowany za tak wierótne kłamstwo.

Na dziś tyle. W drugiej części pojawi się trzech kolejnych pisarzy, za których ksiązkami nie przepadam i dla odmiany, nie będą to tylko kryminały.
A wy macie jakichś pisarzy, których nie lubicie?

Komentarze

  1. Nie znam jeszcze twórczości żadnego z autorów których wymienisz, ale mam w planach, więc zobaczymy, jak ja odbiorę ich książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to jestem zaskoczona. :D Nie zdziwię się, jak nie podzielisz mojej opinii. Wielu moich znajomych lubi tych pisarzy, ale mnie drażnią niektórymi manierami w pisaniu na tyle mocno, że w ogóle przestali mnie interesować. ;)

      Usuń
  2. Pani Bondy przeczytalam jedna książkę, ale mnie nie porwala

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam okazji czytać książek tych autorów, choć powieści Bondy i Mroza leżą już długo na mojej półce. Mój przyjaciel bardzo lubi dzieła Pani Bondy, ale mnie szczególnie do jej twórczości nie ciągnie. Teraz dodatkowo mam obawy.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko zależy od tego, kto co lubi w powieściach. Ja się w jej książce gubiłam, a język ma dosyć toporny moim zdaniem, ale są fani jej twórczości, więc spróbuj, może tobie akurat się spodoba. ;)

      Usuń
  4. Słyszałam, że Bonda jest słaba i tylko utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie ma co tracić czasu. Puzyńską mam w planach i chcę sama zobaczyć o co tyle hałasu, ale też jestem raczej sceptyczna. Co się tyczy Mroza, to trzeba znaleźć odpowiednią serię. Ja poległam na Hashtagu, seria z Chyłką na wysokości 6 tomu zaczyna mi się nieco dłużyć, ale trylogia "W Kręgach Władzy"... poezja. Byłam nią absolutnie zachwycona. Ale nie będę Cię namawiać, żebys dała jej szansę - najgorzej coś robić na siłę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrozowi dałam wystarczająco dużo szans. Jego twórczość jest nie dla mnie. ;) Jestem ciekawa twojej opinii o twórczości Puzyńskiej. :)

      Usuń

Prześlij komentarz